Chęci i czasu na czytanie starczyło mi na 2 książki.
Widząc po zainteresowaniu i zaangażowaniu dziewczyn w wyzwanie upatruję siebie i moją moc czytelniczą w dolnej części listy. Jak dobrze, że nie patrzę na tą zabawę jak na rywalizację bo w życiu nie dałabym rady czytać 5-10 książek miesięcznie.
Także podziw mam dla koleżanek, że mają takie tempo czytelnicze przy innych przyjemnościach i obowiązkach :)
Tymczasem jeśli chodzi o przeczytane książki, to udało mi się nawet raz ustrzelić literowy komplet
FZW
FZW
Fannie Flagg Smażone zielone pomidory, miałam na swoje liście czytelniczej już bardzo długo i cieszę się, że odhaczam ją jako przeczytaną.
Jest to powieść obyczajowa, akcja rozgrywa się na dwóch osiach czasowych: w latach 30 XX w. wokół bezkompromisowej Idgie i latach 80 XX oraz przechodzącej kryzys wieku średniego Evelyn. A te dwie osoby i miejsca czasie łączy Ninnie, staruszka z którą zaprzyjaźnia się Evelyn. Nie będę streszczać fabyły, napiszę tylko, że jest tu w dość lekkim stylu poruszony wątek rasy i rasizmu, praw kobiet, depresji i własnej tożsamości.
Mieszanka wybuchowa ale od postaci bije siła i życzliwość więc czyta się bardzo przyjemnie.
Mieszanka wybuchowa ale od postaci bije siła i życzliwość więc czyta się bardzo przyjemnie.
Kolejna wzięłam w ciemno w bibliotece, z sympatii do autora (lubię jego Filary Ziemi i Świat bez Końca)
Zamieć Kena Folleta okazała się być książką kryminalno sensacyjną z nawet aktualnym wątkiem
Z niewielkiego laboratorium w Szkocji zostaje wykradziony niebezpieczny wirus a, że są Święta Bożego Narodzenia i złodzieje uciekają w okropną śnieżycę, to trafiają do domu naukowca, właściciela tegoż laboratorium. Taki przypadek.
Książka trochę przewidywalna ale wciągnęła mnie i przeczytałam ją dość szybko. Natomiast jest jedną z tych o których dość szybko się zapomina.
Na razie tyle,
lecę kończyć liska od Marii Brovko na wyzwanie. Muszę mu jeszcze czapkę wyszyć i pyszczek wykonturować.
Mam nadzieje, że się wyrobie w czasie ;)
Do następnego
❤️